czwartek, 25 czerwca 2009

Wtorek, 25 marca 2008 r. Idziemy do Szpitala

I bądź tu mądry... Jedna Pani Doktór mówi, że te bakterie z posiewu, to "zwykłe bakterie spod napletka", a po dzisiejszej wizycie u nefrologa, dowiadujemy się, że Te bakterie są groźniejsze od nękającego nas wcześniej gronkowca. Do tego odporne na nasz antybiotyk. Finał jest taki, że dostaliśmy skierowanie do Szpitala. W sumie nie zaskoczyła mnie taka sytuacja, jakoś podświadomie cały czas się tego spodziewałam. Po drugie, przynajmniej tam Kubuś zostanie porządnie sprawdzony i wyleczony, bo przecież z tymi zapaleniami pęcherza to ciągniemy się już od listopada...

Ponieważ jesteśmy już w miarę znanymi pacjentami, to pozwolono nam przyjść na oddział jutro, a nie dzisiaj natychmiast. W sumie przecież z Kubusiem nic się poza tym nie dzieje - po nim w o g ó l e nie widać, że jest chory. A te bakterie są od dawna i jeden dzień nas nie zbawi w leczeniu. A mnie zbawi, bo ustawić mogłam cały dom na nasz pobyt w szpitalu, spokojnie nas spakować i wszystko w miarę przygotować.

Mocz ogólny czy to ze stomii czy też z pęcherza także nie wyszedł zbyt ładnie, ale mnie to naprawdę niewiele mówi więcej. Na pewno jutro badania zostaną ponowione, bo te są z końca lutego. I z tego co wiemy, to jutro przywita nas Nasza Pani Doktór. Wiem, że niestety nie udało się załatwić małego pokoju i będziemy leżeć na dużej sali albo z chłopcami albo z dziewczynkami. Ciekawe jak Kubuś na to zareaguje. Na pewno nie będzie mu się to bardzo podobać, ale mam nadzieję - patrząc na nasze wcześniejsze, co prawda bez nocowani, wizyty w szpitalu - nie będzie w ciągu dnia tak źle. Gorzej będzie wieczorem, kiedy trzeba będzie iść spać w szpitalu, a nie do własnego łóżka...

Wydaje mi się, że wszystko w miarę spakowałam co najważniejsze, ale pewnie i tak o czymś zapomniałam... Nigdy nie jest człowiek w stanie wszystkiego przewidzieć, co może być potrzebne, a przecież całego domu nie mogę spakować. W sumie szkoda... Jakby tak można było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz