czwartek, 25 czerwca 2009

Czwartek, 30 sierpień 2007 r. Ostatnie dni wakacji

Chociaż Kubuś nie chodzi jeszcze do szkoły, to mimo wszystko rozkład naszego dnia zmieni się gdy jego starsze rodzeństwo zacznie rok szkolny. Ostatnie, już nie zbyt ciepłe, dni wakacji postanowiliśmy wykorzystać na wycieczki. Bohaterami wycieczek są głównie Kubuś i Jacek, bo Agacia i Madzia się wyłamały - starsza, bo ma inne rzeczy na głowie, młodsza - bo jej to obojętne i za mało jest rąk do pchania. Kubuś zazwyczaj i tak część z nich przesypia, ale potem z ochotą je kanapki na dworzu. W domu z jedzeniem jest niestety gorzej i nie wiem dlaczego. Boję się czy nie jest chory... Staram się mu dogodzić, ale może za bardzo... I nie trafiam w jego gust.

Udało nam się dzisiaj złapać minimalną ilość siusiu na posiew z pęcherza (teraz bardzo rzadko robi siusiu tą stroną). Wydaje mi się, że nawet rzadziej niż przed tą cystoskopią. W każdym razie to było późnym popołudniem i teraz siusiu czeka w pojemniczku w lodówce, abyśmy je rano mogli zawieść.

Gorączki czy stanów podgorączkowych nie ma, ale mi się coś nie podoba - czyżby znowu jakieś przeczucie? Czy tylko przewrażliwienie? W każdym razie cały czas żyję z duszą na ramieniu, czy aby nie trzeba jechać do szpitala. Tej myśli nie mogę się pozbyć.

Dzisiaj byłam już tak wykończona po tych spacerach, że nie miałam już sił i chęci. Do tego pogoda nie zachęcała do spacerów - zrobiło się już strasznie jesiennie: zimno i pochmurnie, a po południu deszczowo. W związku z tym zajęłam się przygotowaniem łóżka Kubusia na te co nocne zalania: obszyłam materac i poduszkę ceratą. Reszty nie da się niestety tak zabezpieczyć, przecież pod folią źle się śpi. Niestety jak na razie musimy pogodzić się z codzienną zmianą pościeli i piżdżamek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz