czwartek, 25 czerwca 2009

Czwartek, 18 październik 2007 r. Tango nie żyje


Wczoraj rano przeszyła nas wiadomość o zaginięciu Tanga, naszego psa. Później okazało się, że najprawdopodobniej został przejechany przez samochód... Kubuś co prawda jest w takim wieku, że wczorajsze zaginięcie psa wogóle nie sprawiło na nim wrażenia. Jednak dzisiaj, po powrocie Jacka ze szkoły, spytał się go, czy szukał Tanga. Jacek zaczął mu tłumaczyć, że Tango nie żyje. Najpierw Kubuś zaproponował, że Tangowi trzeba dać plasterek. Ponieważ powiedziałam mu, że to nie pomoże, to stwierdził, że Kubuś mu pomoże. W końcu skwitował tą rozmowę stwierdzeniem: "To trudno", ale mimo to nadal nam mówił, że Tango żyje. W tym wieku zrozumienie tego nie jest takie proste... A może właśnie jest proste: "to trudno" i żyje się dalej. Bo dalej trzeba żyć, zjeść obiad, umyć ręce itd. Nic poza świadomością się nie zmienia. Posiada się ból w sercu, ale tego ani nie widać ani nie słychać, a świat cały wygląda nadal tak samo, jak przed taką wiadomością. Wczoraj był piękny słoneczny i bardzo ciepły dzień, tak ładny, że na prawdę trudno było uwierzyć w taką wiadomość. Tango miał 1 rok i 4 miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz