wtorek, 29 grudnia 2009

Wtorek, 29 grudnia 2009 r., Święta, Święta i po Świętach

Do Świąt czas tak szybko zleciał, że w sumie za nim człowiek się obejrzał, to już była Wigilia. Kubuś dzielnie pomagał wraz z Madzią w przygotaniach do świąt. Robili kruche ciasteczka z Agatką i pomagali lepić pierogi ze mną i z Jackiem. O dziwo, dzięki temu Kubuś spróbował pierogów i stwierdził, że mu smakują.

Mikołaj nie miał czasu przyjść, a więc tylko zadzwonił do drzwi i zostawił worek. Sztuczka się udała w zupełności. Kubuś tym razem już niczego nie podejrzewał. Worek miał być skromny, a tym czasem, cały wiatrołap został zastawiony prezentami i biedny worek nie wystarczył - przydałyby się chyba jeszcze z dwa takie worki. W każdym razie dzieci miały wielkie oczy i rozpalone, a więc znaczyło to, że prezenty się podobały i były bardzo szczęśliwe. Nie było prezentu, który by się nie podobał - wszystkimi po równo usiłowali się bawić, a ponieważ było tego trochę dużo, więc nie dawali rady wszystkich przetestować na wszystkie strony w jeden wieczór. Musieli to odłożyć na kolejne świąteczne dni. 

Pogoda na Wigilię w tym roku w miarę dopisała. W każdym razie było biało i bałwan stał przed oknem. Niestety już tej nocy nadeszło zdecydowane ocieplenie i następne dni świąt były mokre i nieprzyjemne. Przez to nikomu nie chciało się nosa z domu wyściubić. A więc wszystkie dni spędziliśmy leniuchując na kanapach w salonie, to przed telewizorem, to przed telewizorem z playstation - właściwie nie ma znaczenia czy graliśmy czy oglądaliśmy filmy, bo obie rzeczy były wykonywane na jednym i tym samym telewizorze.

Gra Ratatuj okazała się jeszcze trochę za trudna dla Kubusia, choć całkiem dobrze sobie radził. W niektórych miejscach o wiele lepiej ode mnie. Ja tych zjazdów się panicznie boję i nie udawało mi się ich wykonać. Kubuś, jak to dziecko, nie miał takich skrupułów i bez żadnych problemów jeździł tunelami rozpędzając biednego Remy'ego do maksymalnych prędkości.

Święta minęły, ale pogoda taka byle jaka została, więc nadal dzieci nie wychodzą z domu, bo na dworzu jest brzydko. Może i dobrze, bo Kubuś musi być zdrowy pod każdym względem przed czekającą go operacją. 

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Poniedziałek, 14 grudnia 2009 r., Misie TVN opanowały dzieci

Dzisiaj przyszedł pierwszy z dwóch przeze mnie zakupionych Misiów TVN na Allegro - Miecia. Ponieważ go wyjęłam, zrobił się problem. Miecia miała być dla Madzi, ale jak Kubuś ją zobaczył, to zaczął się problem... Kubuś zabrał Miecie, natomiast Madzia podeszła do pudełka po niej w poszukiwaniu drugiego misia... Ale pudełko było puste... Zrobiła tak zrozpaczoną minę, że serce mnie ścisnęło, nawet się nie rozpłakała czy coś, ale ta mina była... była... taka, że musiałam coś tej sytuacji zaradzić. W końcu skończyło się tak, że ustaliłam z Kubusiem, że Miecia jest dla Madzi, a my jedziemy do Rossmanna po "męskiego" misia. Po długich debatach w Rossmanie "wybrał" Fredzia. Teraz nastał spokój w domu - każde z dzieci ma własnego misia i jest w niebo wzięte.

wtorek, 8 grudnia 2009

Poniedziałek, 7 grudnia 2009 r., Kontrola na Oddziale Stacji Dializ

Dzisiaj zgodnie z planem pojechaliśmy na kontrolę na Oddział Stacji Dializ, gdzie pobrano nam krew na badania i siusiu z pęcherza - tym razem Kubuś sam nasikał do kubeczków, więc nie było krzyków i bólu cewnikowania. Po pobraniu materiałów na badania i porozmawianiu z Panią Doktór, wróciliśmy do domu.

W międzyczasie oczekiwania między poszczególnymi czynnościami, Kubuś układał puzzle. Nigdy do tej pory nie udało się go namówić do ich układania, a dzisiaj układał zapamiętale puzzle z Mikołajem. W związku z tym następnego dnia pojechaliśmy kupić puzzle - Kubuś wybrał z Autami: Zygzakiem, Sally i Złomkiem. Zygzaka układa fenomenalnie sam (20 elementów), ze Złomkiem ma jeszcze problemy (36 elementów), natomiast przy Sally potrzebuje już na prawdę pomocy (60 elementów). Ale w miarę układania pewnie się to zmieni. Najbardziej dziwi mnie to, że nie daje sobie wytłumaczyć, że najłatwiej jest zacząć od zbudowania ramki... A dopiero potem uzupełnianie środka. Kubuś zaczyna od oczu i buzi postaci. Z samą ramką ma problemy, jakby nie zauważał, że są boki płaskie, tylko zajmuje się czy element ma mieć większy czy mniejszy otwór czy też inny kształt wycięcia do połączenia ich.

Dzisiaj przyszedł także Mikołaj do Kubusia jak byliśmy jeszcze w Szpitalu. O dziwo, Kubuś lekko przerażony, odpowiadał na pytania Mikołaja, choć przy niektórych musiałam mu odpowiedź podsunąć / przypomnieć. Strasznie był tym faktem przejęty. Tak bardzo, że sam prezent, który dostał nie miał takiego wrażenia. Najważniejsze było, że przyszedł do niego Mikołaj i uścisnął mu dłoń i z nim rozmawiał itp. itd. Po jego wizycie, Kubuś spytał się czy teraz Mikołaj będzie go pamiętać.

W sumie dzięki temu rozwiązał nam się problem na Święta. Numer z przebraniem członka (nie lubię tego słowa) rodziny za Mikołaja - tak jak to było w poprzednich latach - w tym roku na pewno już by nie przeszedł. Teraz możemy go zamotać, dzwoniąc do drzwi i zostawiając worek z prezentami - Mikołaj nie miał czasu wejść i rozdać prezentów. Pomysł jest także o tyle dobry, że Kubuś już wszystkie literki zna i je czyta (choć w słowo jeszcze nie potrafi zamienić), więc namówimy go, aby był pomocnikiem Mikołaja, który teraz musi rozdać prezenty. Będzie musiał czytać podpisy na prezentach. Sama jestem ciekawa jak sobie poradzi, ale wiem, że będzie to dla niego duża frajda, a zarazem będzie się czuł straaaaasznie doceniony i odpowiedzialny za rozdanie prezentów.

Następnego dnia dowieźliśmy brakujące siusiu ze stomii i na posiew i na ogólne. W środę mamy dzwonić po wyniki - pierwsze już będą.

czwartek, 3 grudnia 2009

Czwartek, 3 grudnia 2009r., Cofnęli nas, Citrobacter freundi

Zgodnie z planem pojechaliśmy dzisiaj do Szpitala na przyjęcie na operację. Mimo wszystko miałam nadzieję, że nie będzie teraz operacji, gdyż nawet nastawiony Kubuś się trochę denerwował. Denerwował się dlatego, że bał się, że może Święta spędzić w Szpitalu i minąłby go Mikołaj... Ale ponieważ po przewaleniu się grypy przez dom, Kubuś nadal jeszcze czasami pokasłuje, to go cofnęli, gdyż chorych nie operują. W sumie na dobre wyszło, moim zdaniem, gdyż okres przedświąteczny nie jest najlepszy do takich rzeczy (chyba, żeby trzeba było, ale nam się z niczym nie śpieszy).  Kubuś także jest zadowolony z takiego rozwoju sytuacji. W związku z tym stomie będą z nami jeszcze do końca tego roku. Na początku stycznia mam zadzwonić i umówić się na operację.
Z posiewu urosła nam jakaś nowa bakteria - Citrobacter freundi - w ilości 105. Na wyniku napisano także, że badanie trzeba powtórzyć. Ponieważ w poniedziałek mamy planową kontrolę na Oddziale Stacji Dializ, a więc wtedy go przebadają i tak jeszcze raz. Teraz nawet bym wyników na poniedziałek nie dostała, po zaniesieniu ponownego moczu.
Citrobacter freundi 
Należy do rodziny bakterii Gram-ujemnych, do których także zalicza się m.in.: Escherichia coli, Klebsiella pneumoniae, Enterobacter aerogenes, Enerobacter cloacae, Serratia marscescens, Proteus mirabilis, Proteus vulgaris, Pseudomonas aeruginosa, Acinetobacter baumannii, Stenotrophomonas maltophilia oraz Burkholderia cepacia. Te bakterie są często odporne na antybiotyki i tak, jak Pseudomonas są "bakteriami szpitalnymi". 

Ciekawe czy zastosują nam antybiotyk czy nie oraz czy będzie doustny czy dożylny. W poniedziałek chyba się nie dowiemy, bo pewnie ponowią badanie. Ale w środę powinny być już wyniki posiewów i będzie już wiadomo co dalej.

Środa, 2 grudnia 2009 r., Ostatni dzień stomii ????

Pomimo, że Kubuś cieszy się, że nie będzie miał juz jednej stomii, to się boi. Dzisiaj nie chciał sam zasnąć, chciał spać ze mną i z Tatą w łóżku. Mimo strachu stwierdził, że nudne będzie czekanie na mnie w łóżku i w związku z tym poszedł spać do swojego łóżka. Ale sam fakt jego nietypowego zachowania świadczy dla mnie o tym, że się boi. W sumie jest to pierwszy raz kiedy Kubuś w jakiś sposób zgłasza, że się boi.  W sumie się cieszy, że nie będzie jednej stomii, ale za razem ma obawy.... 

Ja tam nie jestem taką zwolenniczką tak szybkiego zamykania stomii. Owszem zróbmy operację na pęcherzu, umożliwiającą moczowodą ułatwienie spływu moczu do pęcherza (czyli poszerzenie wejść moczowodów do pęcherza), ale zostawmy stomie, aby mimo wszystko były wentylem bezpieczeństwa dla układu moczowego Kubusia.  Niestety obawiam się, że operacja, która ma teraz być nie dokońca zabezpieczy układ moczowy Kubusia....

wtorek, 1 grudnia 2009

Wtorek. 1 grudnia 2009 r., Kalendarz adwentowy

Cały listopad minął pod znakiem grypy... Do domu przytargał ją chyba Jacek w plecaku, któremu zaraza minęła w 3 dni - jak zwykle. Natomiast cała reszta, łącznie ze mną poległa. W sumie najmniej także Madzia z Kubą ją przebyli, także w jakieś 3 dni, choć kaszelki zostały do dzisiaj. Najgorzej pochorowała się Agatka... Ponad 2 tygodnie zabawy w szpital... Ale mam nadzieję, że już z tego wychodzimy.

Kubusia siusianie utrzymało się nadal. Minimum raz dziennie robi całkiem przyzwoite siusiu siusiakiem. Jest o wiele lepiej niż jak były te cewniki DJ. Teraz odliczamy dni do operacji (w piątek, 5 grudnia), chyba że z powodu przeziębienia czy zakażenia jakiegoś nas cofną i zmienią termin. Siusiu śmierdzi, więc chyba coś urośnie z badań. Jutro powinnam mieć już wyniki posiewu.

Dzisiaj, 1 grudnia, zawiesiliśmy kalendarze adwentowe - jeden dla Kubusia i drugi dla Madzi. Teraz maluchy mogą odliczać pozostałe 24 dni do Świąt. Co prawda straszenie Kubusia Mikołajem, że jak będzie niegrzeczny, to Mikołaj przyniesie mu rózgę, nic a nic nie działa. Czasami jak się rozbryka, to nic nie jest w stanie go zahamować.... Ale w sumie to dobrze, bo świadczy o tym, że jest zdrowy jak rzepa.