czwartek, 25 czerwca 2009

Piątek, 18 stycznia 2008 r. Po DZM

O północy zakończyliśmy 3-dniową dobową zbiórkę moczu. W sumie fajnie się ułożyło, że trafił się dzień, kiedy Kubuś bardzo dużo pije i dzień taki normalny. Przynajmniej jak na moją wiedzę, to wydaje się, że piękny jest ten bilans. Doktór na oddziale mówił mi, że różnica może być do 30% pomiędzy wypitym a wysiusianym. Zobaczymy co powiedzą jak na początku lutego pójdziemy i przedstawię im te wyniki. Z tego co przeczytałam i co jeszcze Pani Doktór mówiła, to powinniśmy z tego pobrać jeszcze próbkę do analizy, jednak nie dostałam żadnego skierowania, a więc może poproszę żeby teraz dała - chodzi o określenie wydalania białka w ciągu doby i może czegoś jeszcze. Kubusiowi wszystkie te ceregiele związane z łapaniem każdej kropelki siusiu bardzo się podobały, a więc nie sądzę, aby przy następnej były jakieś trudności. Jedynie co, to jakbyśmy mieli zmienić godzinę rozpoczęcia i zakończenia, to przydałyby się nam duże zbiorniki nocne na mocz - zastanawiam się jak je najtaniej zdobyć... Gdyż woreczki nie wytrzymałyby nocy. Zbyt mocno się wypełniają i pod swoim ciężarem się odrywają od plastra, który do rana potrafi się pięknie trzymać, ale niestety worek jest już w połowie urwany.

Wykorzystaliśmy te dwa słoneczne i ciepłe dni (8 stopni) na wyjście na dwór. Kubuś i wczoraj i dzisiaj zabrał się z nami na zakupy. Jak go wczoraj pochwaliłam za zachowanie na zakupach: nienaciąganie, nieobrażanie się itp. zachowania, które małe dzieci bardzo często potrafią na zakupach pokazywać; to dzisiaj już było troszkę inaczej... Ale w sumie i tak obeszło się bez większych interwencji. Wystarczyło stanowcze nie i Kubuś posłuchał.

Madzia też pospała sobie na dworze, co na pewno jej dobrze zrobiło. Była także z dziadkami i bratem na spacerkach po okolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz