czwartek, 25 czerwca 2009

Piątek, 8 sierpnia 2008 r. Cystoskopia

Dzisiaj Kubuś wrócił ze Szpitala po kolejnej cystoskopii. Wczorajszy dzień było okropny. Nie ze względu na upał, który wszystkim dokuczał, ale przede wszystkim dlatego, że musiałam zostawić Kubusia rano w Szpitalu i nie miałam się z nim przez cały dzień i noc zobaczyć. Wiem, że płakał... Ale także wiedziałam, że jest on tam bezpieczny, gdyż cały czas będzie po badaniu podłączony do aparatury kontrolującej jego parametry życiowe. Z rozmów telefonicznych z pielęgniarkami dowiedziałam się, że Kubuś dostał przeciwbólowy, który jest także uspokajający. Przed samym badaniem bawił się z kolegą. A także że woreczki się trzymają (przed oddaniem Kubusia podłączyłam mu do nich nasze nocne worki zbiorcze, aby właśnie bardziej wytrzymały te nasze stomijne; i to pomogło), nie ma temperatury i wszystko wygląda, że jest bardzo dobrze. Takie wiadomości musiały mi wystarczyć na cały dzień i noc.

Dzisiaj w Szpitalu pojawiłam się zanim jeszcze go przewieźli z oddziału pooperacyjnego na oddział chirurgiczny. Jak go zobaczyłam dobrze wyglądał, ale oczka miał zapuchnięte i lekko zaropiałe - czyli płakał... Mimo tego, spokojnie leżał na łóżku. Cewnika do pęcherza mu nie założyli, a więc była duża szansa, że dzisiaj nas wypuszczą do domu.

Kubuś dostał apetytu po wczorajszym poście, gdyż pomimo, że na śniadanko dano nie jego ulubione kanapki, ale dżemik, to zjadł 4 kromki chleba z masłem. Potem jeszcze zagryzł to kilkoma herbatnikami. Pomimo, że dostawał przecież kroplówki, to w ciągu 3 godzin wypił 3 soczki, czyli prawie litr soku.

Na obchodzie potwierdziło się, że wychodzimy dzisiaj do domu. Dowiedziałam się także o wyniki cystoskopii. Pęcherz nadal nieładnie wygląda, zmian jest niewiele i bardzo małe. Pojawiło się trochę dobrej mięśniówki po lewej stronie, ale to jeszcze kropla w morzu. Niestety pojawiły się jakieś fałdki, których nie byli w stanie rozpoznać. W związku z tym mamy wyznaczoną kolejną cystoskopię na styczeń, w czasie której będzie specjalne konsylium, w czasie którego spróbują ustalić co to za fałdki. W każdym razie na razie wszystko jak na ten stan jest w porządku.

W drodze do domu Kubuś zrobił sobie drzemkę, z której byłam zadowolona, gdyż chciałam, aby się zdrzemnął. Wiedziałam, że to dobrze mu zrobi, bo mimo wszystko wyglądał na zmęczonego. W domu zjadł ładnie obiad i rozbrykał się już na całego, tak jakby w ogóle tego pobytu w szpitalu nie było. Ponieważ dzisiaj pogoda już przyniosła deszcz, to spacer nie był możliwy, a więc najmłodsze dzieci wariowały w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz