czwartek, 25 czerwca 2009

Sobota, 1 grudzień 2007 r. Jednodniowy pobyt w Szpitalu i dalsze dzieje

Nasz jednodniowy pobyt w Szpitalu (27 listopada) polegał głównie na zabawie. Kubuś był po prostu w siódmym niebie bawiąc się wśród innych dzieci na oddziałowej świetlicy. Najfajniejsza była kierownica wydawająca odpowiednie dla samochodu (prawdziwe) dźwięki przy zapalaniu stacyjki czy skręcaniu kierownicą. Cały ten czas błogiej zabawy został zakończony pobraniem krwi i pobraniem siusiu, ale ze stomii, czyli bezboleśnie.

Byłam zdziwniona, że Kubuś nie wdał się w bójkę z kolegą, który wyrywał mu zabawki i nimi rzucał. Kubuś próbował najpierw mu powiedzieć, że brzydko się zachowuje, a następnie w końcu przyszedł do mnie po pomoc. Niestety nie byłam w stanie - poza zwróceniem uwagi, która i tak nie dała skutku - nic zrobić. Wytłumaczyłam za to Kubusiowi jak to bardzo jest niegrzeczny chłopiec. Kubuś na to, że powinien on pójść do kąta.

Wyniki badań: morfologia wyszła w porządku; mocz ze stomii także; keratynina poniżej 1; kwas moczowy także w normie. Zalecenia: mamy nadal brać dipropan i Allupol (na obniżenie kwasu moczowego) oraz teraz zamiast Urotriumu, antybiotyk na stałe w dawce profilaktycznej.

Po Kubusiu widać, że wreszcie czuje się bardzo dobrze. Ma apetyt: śniadanka, obiadek i kolacja stanowią już normalne części dnia. Dodatkowo oczywiście przekąski. I do tego strasznie dużo mówi o jedzeniu. Co prawda na razie jest w miarę monotematyczne, ale to już i tak postęp. Obecne menu Kubusia jest następujące: jajecznica, rybka (paluszki rybne), kanapki z wędlinką, serkiem i pomidorkiem.

Kubuś chce być policjantem.

Madzia zaczęła już normalnie raczkować - klasycznie na czworakach. Górne jedynki już wyszły i widać między nimi szparę - chyba się nie zejdzie, przynajmniej na czas mleczaków. Dodatkowo kobitka nasza jest tak w ciągu dnia zajęta, że nie ma czasu na jedzenie, a do tego wybrzydza. Kisiel ostatnio zjadła nawet łyżeczką, ale tak w ciągu dnia, to ona nie chce jeść. Jedynie co pije. Zato wieczorem, przed snem, potrafi pożreć 3 butelki. Śniadanka zjada normalnie, póki jeszcze jest w łóżku i inni nie wstali.

Obojgu bardzo dobrze śpi się na nowych łóżkach. Madzia ma wreszcie luz, może spać we wszystkie strony. A Kubuś jest zadowolony, że śpi na górze. To jest dla niego najważniejsze.

Jacek wreszcie dostał mundurek szkolny. Agatka jeszcze nie - ciekawe czy zdążą przed końcem szóstej klasy... Jak nie to przynajmniej będzie dla Jacka na później, bo on jeszcze do tej szkoły będzie chodził. To opóźnienie to nie wina szkoły, tylko producenta, który nie wyrobił się na czas. Ale takie opóźnienie, to już na prawdę przesada, ale cóż począć... To nie miejsce na politykowanie, stąd pozostawiam tą kwestię.

Najważniejszą sprawą ostatnich dni (poza podłączeniem domu do kanalizacji, albo inaczej mówiąc do cywilizacji) jest to, że Kubuś zaczął codziennie robić siusiu na nocnik i kupkę także. Nawet sam potrafi przylecieć i zrobić, a dopiero później mnie zawołać na dokończenie tego zadania. To już na prawdę duża sprawa - duży krok ku dorosłości.

Prezenty zaczynają przychodzić pocztą, a ja mam problem kolejny, gdyż Kubuś chce wszystkie paczki odpakowywać. Dzisiaj udało nam się podejść go fortelem: powiedzieliśmy, że to paczka do Guci. I to w sumie pomogło. Dał spokój, ale wczoraj była awantura.... Aby starsze dziecie i Misiu nie mogli podejrzeć prezentów, pakuję je od razu w papier świąteczny. Każde otworzenie będzie widać, chyba że by przepakowali, ale im to już tak nie wyjdzie... A usiłują podejrzeć, to już wiem. Na razie przyłapałam Agacię i Misia. Jacka jeszcze nie. Kuba jest za mały, aby specjalnie szukać prezentów. Na razie dla Kubusia jeszcze nie nadeszły. Ale na szczęście mam jeszcze trochę czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz