czwartek, 25 czerwca 2009

Wtorek, 24 lipiec 2007 r. Kolejne kilka dni...

Mam wrażenie, że minęły wieki od naszego wyjścia ze Szpitala... A to dopiero mija dwa tygodnie. Kubuś tak gania i rozrabia, jakby mu nic nie było i nic się nie stało. Ja także poczułam się tak, jakby te stomie były już od dawna i je zaakceptowałam do końca. Jakby to było coś zupełnie normalnego.

Nadal używamy pieluch zamiast woreczków - jest nam jakoś łatwiej; a poza tym nie wiem dokładnie ile możemy ich użyć, aby nie przekroczyć limitu. W końcu te 480 złotych jest nie tylko na woreczki, ale także na potrzebne do tego gaziki i kremy. Jutro chcę się rozliczyć z tego miesiąca i pewnie wtedy dokładniej dowiem się ile możemy woreczków w miesiącu użyć, aby się wyrobić w limicie.

W domu jest pełno wszelkiego rodzaju broni - od shotgunów po pistolety nawet złote. Dzieci są zaopatrzone lepiej niż chyba wszystkie organizacje terrorystyczne. Ganiają po ogrodzie i strzelają z kulek, mówiąc że bawią się w gliniarzy i policjantów (ja nie widzę w tych określeniach różnicy, ale oni tak i to wyraźną - jeszcze nie dowiedziałam się od nich definicji tej gry...). W każdym razie mają zabawę na 102 i nie mam zamiaru tego zmieniać - interweniuję jednak, gdy wydaje mi się zbyt niebezpieczny moment, a dokładniej gdy w niebezpiecznych miejsach ogrodu się znajdują... - moje wizje na ten temat - co prawda - mogą dotyczyć całego ogrodu, ale staram się je urealniać, gdyż inaczej to nawet łóżko byłoby niebezpieczne z mojego punktu widzenia. A propos, Jacek (starszy brat Kubusia) dzisiaj jadąc na rowerze nadział się ręką na gałąź (niewielkie zadrapania). Jednak jak to zrobił stanowi nie lada wyczyn - wjechał na gałąź jadąc na przód, bo patrzył się do tyłu...

Madzia była dzisiaj na zakupach w swoim foteliku. Nie mogła po prostu wyjść z podziwu jak była w sklepie. Nóżki, które cały czas normalnie pracują, w sklepie były cały czas wyprostowane, a buzia rozdziawiona. Stwierdziłam także wtedy, że zabieranie tak małego dziecka w foteliku-nosidełku na zakupy i włożenie tego fotelika do wózka sklepowego ma dobre strony jak chce się mało wydać - po włożeniu fotelika niewiele można jeszcze do tegoż wózka włożyć:-)

Kubuś nadal nie przepada za "myju-myju". Jeszcze jest w stanie znieść normalne mycie, ale mycie włosów stanowi dla niego gehennę gorszą niż obcinanie paznokci. A niestety zwłaszcze po takich zabawach ogrodowych "myju-myju" jest niezbędne. Myjemy się szarym mydłem, oczywiście poza włosami - do nich używamy szamponu dla dzieci "no more tears". Fakt, że dzisiaj Kubuś po prostu ze zmęczenia po zabawie zasnął wcześniej niż normalnie, a potem obudził się i "myju-myju" po krótkiej drzemce i zmęczeniu było dla niego koszmarem jeszcze większym niż normalnie. Niedługo potem zasnął spokojnie przy "Złomku". Pewnie rano zrobi wcześnie pobudkę, ale w sumie to dobrze, bo musimy wcześnie wstać, gdyż jedziemy do lekarza na kontrolę. Ja wieczór wykorzystałam na przygotowanie tortu na zaległe urodziny (w Szpitalu nie chcieliśmy ich robić).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz