czwartek, 25 czerwca 2009

Środa, 16 kwietnia 2008 r. Włażenie wszędzie gdzie się da

Mija powoli albo bardzo szybko kolejny tydzień. Nadal niestety bardzo deszczowy, a więc dzieci - jak to w czasie deszczu - się bardzo bardzo nudzą... Madzia odkrywa coraz to nowe miejsca do wchodzenia w nie, dosłownie. Wchodzi do nocnika nóżkami i potem usiłuje w nim usiąść, wchodzi do wszelkich koszyków na zabawki, wchodzi także niestety do ławy na zabawki, w której już raz się zakleszczyła, wchodzi także na półki na kredensie, w które nie jest w stanie się zmieścić i bardzo ją to denerwuje. Oczywiście tłumaczenia, że jest za duża na nic się zdają. Dodatkowo ma drugą pasję - a mianowicie wchodzenie na wszystkie parapety, na które się da. Ukochanym jest parapet w naszej sypialni, na który opanowała już wchodzenie nie tylko z naszego łóżka, ale także ze swojego, poprzez przekroczenie barierki na łóżku i wejście na szafkę obok niego. Ostatnio odkryła także drugi parapet - w salonie. Droga prosta - najpierw kanapa, potem stolik, zrzucenie lampy i droga wolna do parapetu. O dziwo nawet telefony na nim stojące nie są już tak ważne, jak po prostu wyglądanie przez okno siedząc na parapecie.

Kubuś nadal nie może do końca oswoić się z byciem w domu i co prawda coraz rzadziej, ale jednak przypomina o szpitalu. Wygląda na to, że szpital bardzo mu się spodobał i dlatego do niego go cały czas ciągnie. Niestety pogoda nie pozwala na spacerki, bo raczej trzeba by było pływać kajakiem niż jeździć na rowerku, a więc dzieci nie są wystarczająco wybiegane, aby spokojnie spać w ciągu dnia i wieczorem zasypiać o porze odpowiedniej dla nich i dla rodziców...

Kubuś mimo to potrafi zamęczać mnie pytaniami pod tytułem "dlaczego"; czasami naprawdę nie jestem w stanie wyjaśnić mu wszystkich odpowiedzi na pytania, przedstawić w sposób dla niego zrozumiały... Zwłaszcza, że odpowiedzenie na pytanie dlaczego woda leci w rurach okazuje się niewystarczające dla Kubusia i on dokładniej dopytuje się, zadając naprawdę dziwne pytania. Staram się nie zbywać pytań tylko mu szczerze odpowiadać, ale niektóre są tak szokujące, że brakuje mi na nie odpowiedzi. Ktoś mądry kiedyś napisał, że nie ma głupich pytań, tylko są głupie odpowiedzi. Kubuś we wszystkich swoich pytaniach jest "mądry", ale nie na wszystkie te pytania nawet spec z danej dziedziny byłby w stanie odpowiedzieć i wytłumaczyć niecałemu 4-latkowi. W takim wieku w cale nie jest proste udzielenie odpowiedzi zrozumiałej dla pytającego, który mimo wszystko ma małą wiedzę na niektóre tematy i podanie mu nawet bardzo ścisłej definicji nic mu nie da. Jacek do dzisiaj potrafi mnie męczyć pytaniami "dlaczego", ale jego pytania dotyczą zachowań ludzkich. To mimo wszystko daje się jakoś wytłumaczyć, ale i tak nie wszystkie zachowania ludzie dają się uzasadnić w ich działaniach (prawie codziennie mamy na to przykłady w wiadomościach albo w superwizjerach czy uwagach). Nie umiem uzasadnić postępowania człowieka, który katuje małe dziecko i na to pytanie mam problemy z odpowiedzeniem mu, ale umiem wyjaśnić dlaczego Jurek Owsiak zbiera pieniądze i poświęca swój czas na zbieranie pieniędzy i zakup sprzętu medycznego. Może strasznie kontrastowe przykłady, ale mimo wszystko wcale niewiele odbiegające od przykładowych pytań Jacka. Jacek ma już 11 lat, a zatem niektóre rzeczy jest mi łatwiej wyjaśnić, ale zachowania ludzkie - niezrozumiałe dla dorosłych - nie jest się w stanie wytłumaczyć 11-latkowi.

Cały czas patrzę na Kubusia siusiu ze wszystkich dziurek z wyrazem niepokoju, czy aby znowu nie pojawi się ta wredna bakteria... Na razie wszędzie wygląda dobrze, nawet z pęcherza, gdyż nie ma "farfocli" jak to było wcześniej. Niestety niepokój nadal jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz