Kontrolna wizyta w Szpitalu u Nefrologa. Właściwie niewiele się dowiedzieliśmy, gdyż nie udało nam się pobrać siusiu na badanie na posiew. W sumie tego się spodziewałam - po prostu dostaliśmy skierowania. Badań nie wykonaliśmy, bo w naszej rejonowej przychodni odmówili nam skierowań z powodów finansowych (???). Teraz otrzymaliśmy tzw. skierowania stałe na comiesięczne badania, ale nie wiemy, czy w naszym laboratorium je będą honorować. Za łapanie siusiu weźmiemy się od poniedziałku, gdyż teraz zaczyna się zaraz kolejny długi weekend... I mogłyby być problemy z wynikami.
Na dworze zrobiło się zdecydowanie chłodniej, zwłaszcza wieczorami. W związku z tym skończyły się zabawy w wodzie na dworzu. Kubuś nawet dostał katarku. Madzia natomiast w międzyczasie przeszła różyczkę poszczepienną - nie wiem czy jest taka odmiana, ale wystąpiła ona po szczepieniu przeciwko różyczce. Dodatkowo w dniu wysypu wysypki Madzia usiłowała złapać szerszenia, co zakończyło się dziabnięciem przez niego jej w paluszek. Jednak czekając w przychodni na swoją kolejkę (prawie 3 godziny), opuchlizna po ugryzieniu już zeszła... A więc u Pani Doktór wylądowaliśmy tylko z wysypką - czyli różyczką. Wysypka przeszła po dwóch dniach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz