czwartek, 25 czerwca 2009

Niedziela, 15 czerwca 2008 r. Przed wizytą u nefrologa


Na początek trochę cofnę się w czasie do ostatniego wpisu. A więc, rzeczywiście okazało się, że posiew na razie jest niegroźny (chociaż może zastanawiam się czy po prostu takich sytuacji nie ma jak leczyć, bo nie wiadomo co), dzięki czemu mogliśmy spokojnie dalej siedzieć sobie w domu. Bodajże w czwartek zadzwonili do nas z firmy ConvaTec (nasza firma od sprzętu stomijnego), mówiąc, że Kubuś został wylosowany do wyjazdu do senatorium do Ustki na 10 dni wraz z opiekunem. W następnym tygodniu dostaliśmy od nich potrzebne papiery; teraz tylko pytanie czy lekarze prowadzący się zgodzą na jego wyjazd - to się rozstrzygnie pewnie jutro wczasie wizyty u nefrologa. Mam nadzieję, że się uda, ale zawsze pozostaje to ale... Ponowiliśmy z tego powodu badania moczu na posiew (mamy je robić co miesiąc, a poprzednie są z czerwca). Tym razem ze wszystkich 3 dziur wyszło nam 105 różnorodnej flory bakteryjnej. Poza tym to Kubuś czuje się bardzo dobrze. Już teraz wiem, dlaczego w przedszkolu grupa czterolatków to Psotki-Chichotki. On teraz jest dokładnie taki: i psotek i chichotek. W związku z tym są różne problemy z wyegzekwowaniem zwłaszcza uspokojenia się wieczorem przed snem, gdyż Kubuś najchętniej by się bawił aż padnie...

Do grona Psotków dołączyła już także Madzia, której chodzenie tak się spodobało, że nie jest w stanie usiedzieć w jednym miejscu ani chwili. Do tego doszła umiejętność wchodzenia wszędzie gdzie się da. Ostatnio poza stołami, upodobała sobie górne łóżeczko Kubusia. W sumie z nią jest gorzej teraz niż z Kubusiem, który mimo wszystko grzecznie kładzie się do łóżeczka i sam zasypia. Madzia natomiast balowałaby całe noce. Trzeba było zastawić jej wyjście z łóżeczka, bo inaczej nie było w stanie się jej zagonić do spania. Po prostu wychodziła ze swojego łóżeczka i wchodziła na górne łóżko swojego brata, który już spał, i dawaj go budzić. Oczywiście to powodowało konflikty, bo już mocno śpiący Kubuś nie był z tego zadowolony. A propos spania, to Kubuś wczoraj zasnął w foteliku rowerowym - nie przypuszczałam, że w jego wieku to może być możliwe, a do tego nie było jeszcze tak późno. Jednak po przyjechaniu po 5 minutach do domu, na tyle się rozbudził, że z dzieciakami na ogrodzie jeszcze biegał przez jakąś godzinę.

W zeszły weekend byliśmy z dziećmi (bez Madzi, bo jeszcze za mała) na Międzynarodowych Dniach Polic. Poszliśmy wieczorem, gdyż chcieliśmy doczekać do koncertu Budki Suflera. Dla dzieci było tam wiele atrakcji, gdyż było wesołe miasteczko. Jacek z Kubusiem od razu rzucili się na różnego rodzaju samochody, helikoptery i pociągi. Kubuś musiał niektóre zaliczać sam, gdyż Jacek po prostu się już do nich nie mieścił. W każdym razie tak mu się spodobały, że teraz co róż pyta kiedy pójdziemy na te karuzele. Agacie udało mi się w końcu namówić na jakąś karuzelę ekstremalną - ja bym już na nią nie poszła, pamiętam swoje przeżycia z dzieciństwa na podobnej karuzeli i nie za bardzo mi się to podobało, a dzisiaj patrząc na taką karuzelę, po prostu robi mi się niedobrze od razu, bez wsiadania do niej; czyżby to starość? Może i tak, bo jak się jest dzieckiem to trzepaki i huśtawki są na porządku dziennym, tak jak i zwisanie głową w dół. Dzisiaj właściwie żadnej z tych rzeczy nie robię, a więc pewnie stąd ten strach i nieprzyzwyczajony już błędnik. Starszym dzieciom spodobało się także strzelanie rzutkami do balonów, za które Pan dawał nawet nagrody pocieszenia, a więc każdy gracz miał swoją satysfakcję. W czasie koncertu Jacuś z Kubusiem zaczęli się już nudzić - dla nich było trochę za głośno. Agacia miałam wrażenie, że nie wie czy się bawić czy się nudzić, bo przecież jest ze staruchami (byli z nami także dziadkowie). W końcu około północy wróciliśmy do domu. Muszę tylko nadmienić, że Kubuś został wcześniej przygotowany do takiej eskapady: został zmuszony do drzemki po obiedzie, gdyż wiedziałam, że jakby jej nie odbył, to oczywiście by zasnął albo zmęczony walczył ze snem, aby móc pójść na karuzele. Dlatego też został obudzony dopiero właściwie przed wyjściem z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz