czwartek, 25 czerwca 2009

Środa, 25 marca 2009 r. Wizyta u Nefrologa

Zgodnie z planem dzisiaj pojawiliśmy się w Poradni na kontrolnej wizycie u Nefrologa. Dzisiaj przyjmowała Doktór, która nas przyjmowała do Szpitala prawie dwa lata temu. Dzięki której wszystkiego się dowiedziałam i podtrzymała mnie na duchu i pomogła przeżyć tamten szok, jakim było dowiedzenie się o chorobie Kubusia. Miło było się ponownie spotkać.

Niestety poziom kreatyniny u Kubusia nie jest zadowalający, wynika z niego, że jest niewydolność nerek. Na razie nic więcej z tym nie robimy, bo w sumie poza badaniem on zachowuje się i czuje super. Do tego potrzebny mu jest urlop od lekarzy, Szpitali i Przychodni. Mimo to zostaliśmy umówieni na jednodniowy pobyt na Oddziale Nefrologicznym na 27 maja, w celu przeprowadzenia pełnych badań pod tym kątem. I wtedy zobaczymy co dalej. Na razie mamy urlop - oczywiście cały czas ze świadomością, że jak cokolwiek podejrzanego się pojawi, to natychmiast mamy zgłaszać się do Szpitala. To cały czas nad nami wisi, ale już coraz mniej staram się o tym myśleć, bo inaczej chyba bym zwariowała.

Kubuś od dzisiaj zaczął wreszcie sam wylewać sobie siusiu z woreczków. Uważam to za duży postęp. Siusiu siusiakiem było, małe, ale zawsze - były mokre majtki i trochę spodnie i podobno po nodze nawet pociekło trochę. Ja przestałam już naciskać i się o to pytać (zgodnie z umową) i chyba powoli zaczyna to działać, bo teraz on sam donosi o każdym, nawet mikroskopijnym siusiu. Jednak nadal nie udało nam się zapanować nad robieniem yyy w majtki - ani na nocnik, ani na kibelek nie chce za bardzo... Chociaż zaczynam się zastanawiać nad tym, że po prostu on nie ma na to czasu i nie chce mu się z tego powodu przerywać świetnej zabawy, bo nawet jak w końcu usiadł i trochę yyy zrobił, to nie był w stanie jeszcze trochę posiedzieć i po chwili ciąg dalszy był w majtkach. Może to po prostu brak czasu z jego strony na zajmowanie się tak przyziemnymi rzeczami jak yyy czy siusiu. Ale w końcu dzisiaj zaczął już pilnować woreczków i je sam wylewać, pewnie i w końcu do robienia na nocnik czy na kibelek także dojdziemy.
Wieczorem Kubuś asystował Agatce w robieniu tortu na Madzi jutrzejsze urodziny. Ubrał się w kask strażacki, założył fartuch kuchenny i wziął gaśnicę, w której to teraz podobno był czerwony krem z czerwonych jabłek. Po brudnej od czekolady buzi widać było, że bardzo gruntownie testował czy tort będzie dobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz