piątek, 15 stycznia 2010

Piątek, 15 stycznia 2010 r., Już po operacji

W środę, 13 stycznia 2010 r., Kubuś miał operację, w wyniku której prawa stomia została zamknięta. Jedynie telefonicznie mogłam się dowiedzieć, że czuje się dobrze, a nawet jak dzwoniłam, to oglądał bajkę. Zobaczyć go mogłam dopiero w dniu następnym.

W czwartek rano pojechałam do Szpitala. Niestety Kubusia nie przewieziono przed 8. rano, gdyż nadal jeszcze spał i czekali aż sam się obudzi. Około 11-stej dowiedziałam się od naszego Pana Doktora, że Kubuś się obudził i je drożdżówkę. Do tego "ochrzanił" Pana Doktora za to, że nadal nie został przewieziony na Oddział Chirurgiczny, a przecież jest już rano. Niestety musiał poczekać jeszcze do prawie 13-stej, bo nie było wolnych łóżek na Oddziale.

Przyjechał w dobrym humorze i dobrze wyglądający. Nie miał podkrążonych czy czerwonych oczu... Mimo to przyznał się mi, że po cichu trochę popłakał, jak Panowie Doktorzy nie widzieli... Po umiejscowieniu w pokoju, Kubuś rozpoczął już swoje rządy. Cewnik miał tylko ten, który zostawiłam prowadzący do lewej stomii do worka. Z siusiaka nie było cewnika, a po prawej stronie był tylko opatrunek. Widać było, że Kubuś jest jeszcze zmęczony po tym co miał, ale już chciał wszystko właściwie robić, zwłaszcza jak Pan Doktór pozwolił mu już nawet chodzić.

Już pierwszego dnia Kubuś zadzwonił do Ewy i kazał (dosłownie) jej przyjechać i grać w wojnę. A więc udało mi się na chwilę dosłownie wpaść do domu. Potem czekała mnie bardzo wygodna noc na krzesełkach przy łóżku Kubusia. Mimo niewygody byłam tak zmęczona, a raczej nerwy mi odeszły, że zasnęłam tuż po Kubusiu. Najważniejsze, że tego dnia sam zrobił 200 ml siusiu z pęcherza.

Dzisiaj Kubuś w stał już o wiele bardziej energiczny i chętny do rozrabiania. Do pokoju dowieziono mu 3 kolegów, a więc ma towarzystwo. Po śniadaniu udaliśmy się na świetlicę, gdzie chłopcy bardzo ładnie się bawili. Jednak Kubuś lubi rządzić i miał pewne problemy, jak koledzy nie chcieli go słuchać. Nie robił nic złego, stawał tylko i się im przyglądał mając lekko przekrzywioną głowę i z półprzymkniętymi oczami. Czasami do tego robił dziwne miny, jakby w myślach komentował ich zachowanie. Po południu przyjechała Ewa i się wymieniłyśmy.

Pan Doktór był bardzo zadowolony, że Kubuś tyle wysiusiał (rano doszło kolejne 200 ml, a potem 100 ml). Mimo to przed wyjściem ze Szpitala zamierzają mu jeszcze zrobić USG, aby się upewnić czy naprawdę (bo z siusiania tak wynika) nie ma zwężenia śródściennego moczowodów. Do tego stopnia Kubuś ma siusiać, że Pan Doktór zezwolił mu na picie Coca-Coli na oddziale, byle tylko dużo pił i dużo sikał. Kubuś jest z tego bardzo zadowolony, bo może pić swoje "wiskey" (bo przecież kowboje piją "wiskey").


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz