poniedziałek, 13 września 2010

Środa, 14 lipca 2010 r., Dzień po operacji

13-go lipca odbyła się operacja zamknięcia drugiej stomii Kubusia. Zdjęcie jej, zgodnie z rytuałem, zostało dzień wcześniej zrobione. Kubuś na operację poszedł dzielnie, w sumie jak zawsze ostatnio, aż mi dech w piersiach zaparło i lekkie ukłucie uczułam. Ciekawe, czy dorosły by poszedł tak dzielnie, jak 6-latek?...

Tego dnia od 7:30 rano nie widziałam go, aż do następnego dnia. Telefon na pooperacyjny był sztampowy. Miałam wrażenie, że Panie tam odbierające mają dla każdego rodzica taką samą śpiewkę, obojętnie jaki pacjent. Miałam tego dnia złe przeczucia, które, jak się niestety okazało następnego dnia, się sprawdziły.....

Przyjechałam do Szpitala około 8 rano, aby być zanim Kubusia przewiozą z Pooperacyjnego na Chirurgię. Rano nie było miejsc, aby przewieźć Kubusia (co było zgodne z moimi przewidywaniami na temat okresu wakacyjnego), chyba że wezmę "hotelówkę". Zdecydowałam się na to ostatnie, bo i tak wiedziałam, że na pewno kilka dni do tygodnia tutaj spędzimy. W związku z tym Kubusia przewieziono już rano.

Nie podobał mi się. Miał podkrążone oczy, ale nie od płaczu. Jakby mu coś ciążyło, przeszkadzało... Jakby, coś było nie tak... Do tego, pomimo, że był bardzo głodny, nie udało się mu nic zjeść. Wszystko od razu zwracał... Rozumiałam, że po narkozie tak może być, ale to już nie był efekt narkozy... Do tego po około 2 godzinach zauważyłam, że opatrunek jest mokry, mokry jak od moczu. Po niedługim czasie Kubuś pojechał na zmianę opatrunku, gdzie okazało się (moje koszmarne przypuszczenie się sprawdziło), że mocz przecieka przez ranę. W związku z tym Kubuś po godzinie wrócił ponownie na blok operacyjny.

Ja wyszłam na spacer. Spotkałam się z Misiem, który miał nas dzisiaj odwiedzić i powiedziałam mu złe wiadomości. Pokręciliśmy się wokoło Szpitala, bo trudno to nazwać spacerem, jak człowiek cały czas patrzy na zegarek i zastanawia się czy już po zabiegu i czy się tym razem udał do końca. W końcu zadzwoniłam i co prawda otrzymałam tą samą formułkę, co dzień wcześniej, ale mimo to poczułam się lżej. Tym razem wróciłam do Szpitala i czekałam z nadzieją, że może go późno wieczorem przewiozą na Chirurgię... Od lekarza dyżurnego dowiedziałam się, że już teraz nie przecieka i jest w porządku - sam poszedł sprawdzić, czy tak jest zanim mi to powiedział. Tą noc spędziłam w Szpitalu "sama", bo jak się okazało, że go nie przewiozą było już bez sensu, aby wracać do domu i po krótszym śnie rano wracać, aby być jak go będą przewozić z Pooperacyjnego.

Rano znowu się zobaczyliśmy. Tym razem o wiele lepiej na buźce wyglądał. Apetyt też miał i to bez żadnych żołądkowych sensacji. Od razu widać było, że teraz jest już w porządku. Kubusiowi założono cewnik DJ, który miał być usunięty za dwa tygodnie. Teraz Kubuś dochodził do siebie. Miał zezwolenie na picie Coca-Coli, co od razu "zwiększyło" jego zdrowie, a w pokoju miał kolegę w tym samym wieku wraz z TV i PlayStation. No więc chłopcy mieli co robić w ciągu dnia....

W sobotę, 17 lipca, wyszliśmy do domu. Wracając zahaczyliśmy o MM, aby dokupić pada i nową grę na rekonwalescencję - Madagaskar 2. Niestety pierwszej części, w którą grał w Szpitalu, w sklepie jak MM już nie kupisz, bo "stara" jest. Ale ta także mu się spodobała.

Madzia stęskniona serdecznie nas przywitała. Tym bardziej jej smutno było, gdyż w piątek Agata i Jacek wyjechali do cioci na wakacje, a więc została na prawie 24 godziny bez żadnego rodzeństwa. Nie pocieszał ją fakt, że w tej sytuacji "wszystko" było jej, to jeszcze nie ten wiek. Można powiedzieć, że była nawet smutna, że została sama. W związku z tym po obiedzie Madzia, ja i Kubuś siedliśmy do gry Madagaskar.

Kubuś został wypuszczony ze Szpitala jeszcze ze szwami. Na ich zdjęcie mieliśmy się zgłosić dopiero w piątek. Do tego czasu wszelkie kąpiele, a także dłuższe wycieczki czy spacery nie wchodziły w rachubę. Blizna Kubusia bolała, więc nikt nie chciał jej nadwyrężać. Stąd tydzień, w sumie pięknego i gorącego lata, spędzony w domu przed TV z wiatrakiem....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz