Wróciliśmy następnego dnia około 7:30 i Kubuś poszedł ponownie na Blok Operacyjny. Teraz już miał mniejszy entuzjazm niż przy zamykaniu stomii, ale i tak dzielnie poszedł.
Tym razem wszystko poszło bez żadnych problemów. Szwy się pięknie zagoiły, więc nie było już żadnych niespodzianek, a wyjęcie cewnika było formalnością.
W sobotę Kubusia przewieziono na Chirurgię, ale było prawie pewne, że tego samego dnia wyjdziemy do domu. I tak też się stało. Tym razem także wpadliśmy do sklepu z grami i kupiliśmy Rachet & Clank, w którą graliśmy w domu po powrocie. Żeby Kubusiowi jeszcze bardziej umilić całą sytuację przygotowałam mu jeden z ulubionych obiadów.
Starszaki już wróciły z Wa-wy, więc było więcej osób do skakania przy Kubie, a Madzia tym razem nie czuła się samotna.
Wszystko zapowiadało się tak, że chociaż ta część wakacji będzie atrakcyjniejsza. A tu pogoda w kratkę i do tego bakterie w morzu, czyli wyjazd byłby bez sensu. Pogoda w kratkę zniechęcała do kąpieli w basenie i tak, można powiedzieć, prawie w domu minęła końcówka wakacji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz