poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Niedziela., 4 kwietnia 2010 - Wielkanoc i urodziny Agatki

W tym roku tak niefortunnie wyszło, że urodziny 15-te Agaci wypadały dokładnie w Wielki Piątek, czyli dzień prac domowych, a nie świętowania. W związku z tym prezent dostała w sumie tydzień wcześniej, a tort został zaplanowany na niedzielę wielkanocną.

Kubuś zniósł jakoś świąteczne śniadanie, chociaż tak jak ja i Agacia nie mógł znaleźć na stole Wielkanocnym nic ciekawego do zjedzenia. Są to straszne święta dla kogoś, kto nie jada prawie jajek, białej kiełbasy czy żurka... Owszem dla nas przygotowałam ogórkową, ale innych części nie udało się jakoś zamienić. Dobrze, że były jajka faszerowane i sałatka, chociaż Kubuś i tak ograniczył się do kanapki z żółtym serem i kiełbaską drobiową. Tym bardziej, że cały czas czekał na tort, którego masę kremową dzień wcześniej z Madzią z zapałem wyjadał... W końcu się jego doczekał.

Po śniadaniu poszliśmy na spacer w poszukiwaniu byłego dworca kolejowego w Mścięcinie. Oczywiście Kubusia rowerek trzeba było czasami nieść, bo on nie miał "siły" na nim jechać - a mu mówiliśmy, że branie rowerka na tą wycieczkę nie jest najlepszym pomysłem. Do tego jeszcze z nami były dwa misie TVN: Fredzio i Miecia, które trzeba było dźwigać. Miecię Madzia jeszcze dzielnie niosła, jak już przestała prowadzić Minusa na smyczy (skończyło się to, kiedy ją ostro pociągnął; ale na szczęście nic się nie stało, poza wytarzaniem w zeszłorocznych liściach). Fredzio natomiast cały czas był niesiony przez wszystkich poza Kubusiem...

Z dworca niestety nie zostało prawie nic....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz