sobota, 9 października 2010

Piątek, 8 października 2010 r., Duszności

Już w sierpniu zaczęły się pierwsze ataki duszności u Kubusia. Jednakże ich występowanie było na tyle sporadyczne (np. jeden na tydzień, dwa), że nie można było powiązać ich występowania z jakimkolwiek zjawiskiem alergicznym. Dostawał wtedy Berodual raz i wszystko wracało do normy na ten tydzień czy dwa.

We wrześniu, Jacuś jak zwykle kaszlący tylko jeden dzień, coś przyniósł. Położyło to nawet mnie, Madzię i Kubusia. Agacia trochę później i jakby już słabiej. Do tego Gucia i nawet Dziadek przez jeden-dwa dni. W każdym razie u Kubusia, pomimo wizyty u lekarza, to było przeziębienie. Na początku napewno tak było, ale później naprawdę brzydki kaszel i duszności nie ustawały; wręcz jakby się zaczęły nasilać. Już zaczynałam się coraz bardziej martwić, czy to nie zapalenie płuc... Już w swoim życiu przeszedł je właściwie bez objawów poza kaszlem... takim brzydkim....

W końcu w czwartek, 7 października, wylądowaliśmy u pulmonologa. Agaci sprawdzenie wyszło całkiem dobrze, natomiast z Kubusiem sama Pani Doktór nie była do końca pewna. W końcu uzgodniłyśmy, aby dla pewności zrobić mu RTG płuc, które na szczęście nie wykazało nic strasznego, poza oskrzelowym zapaleniem. Dostał antybiotyk i lekarstwa wziewne, a w poniedziałek jesteśmy umówieni na kontrolę.

Uzgodniłam też z Kubą w czasie naszej wizyty u pulmonologa, że wymienimy nasz nebulizator. Dokładniej to było tak, że w czasie badań podano mu Berodual przez nebulizator, który okazał się o wiele cichszy od naszego. W czasie inhalacji przeliczyłam ile nasz ma i w sumie wyszło, że do antyków by się nadawał. Został kupiony dla malutkiej jeszcze wtedy Agatki... Różnica cenowa w sumie jest kolosalna. Za ten stary zapłaciliśmy 1.000,00 złotych i to jeszcze, można powiedzieć prawie zdobyczny, natomiast teraz w aptece, mając akurat w tej tylko dwa do wyboru, zapłaciłam 150,00 złotych.... To jest wielka różnica, choć nie dziwi nas nawet przy telewizorach HD, to w takim wypadku, gdy w sumie funkcjonowanie urządzenia jest prawie takie samo, patrząc od strony fizyki i mechaniki, to jest kolosalna różnica. Najbardziej wyczuwalną zmianą była głośność pracy nowego nebulizatora, przez co wszystkim się bardzo spodobał - jest o wiele wiele cichszy.

Leki działają, a Kubuś szaleje, dosłownie.

Przynajmniej czuję się trochę uspokojona, że to nic bardziej groźnego i że wreszcie, to przede wszystkim, jest leczony. W poniedziałek mamy też ustalić leki na później.