czwartek, 22 kwietnia 2010

Środa, 21 kwietnia 2010 r., Wirusówka wiosenna

Urodziny Agatki wypadły w sumie w Święta Wielkanocne; co prawda dokładniej to w Wielki Piątek, ale to mimo wszystko święta. W związku z tym urodziny zostały połączone z obchodami świątecznymi. Przeszły Święta i tu zaraz właściwie - zanim człowiek po Świętach się wdrożył - wyszła żałoba narodowa, z wiadomych powodów.... Dla mojej najmłodszej dwójki - czyli Kubusia i Madzi - całkowicie niezrozumiała... Można by nawet stwierdzić, że była dla nich swego rodzaju świętem (w sumie sama żałoba także jest świętem), gdyż kanały kreskówkowe chodziły cały dzień prawie... Poza chwilami, w których mama chciała sprawdzić wiadomości....

W sumie w tym czasie przyszła całkiem sympatyczna w miarę ciepła wiosna. W związku z tym dzieci od razu ruszyły na dwór. Jednak nie minęły właściwie dwa tygodnie, a tu nagle wirusówka w całym domu wyszła... W sumie największe obiawy zaczęły się od Agaty (choć Jacek jest podejrzany, bo tylko kasłał - co jest u niego normalne- przez dwa dni, a potem minęło....), następnie maluchy; tym razem nawet i Madzia złapała tą wirusówkę.

W poniedziałek, 19 kwietnia, miałam iść z Kubusiem na kontrolę do nefrologa i urologa; jednakże wirusówka, która do nas się przypętała w między czasie zmieniła nasze plany. Agaty duszność była ważniejsza. W dniu następnym doszły wirusowo maluchy. Kubuś wraz z Agacią musieli na nowo pokochać nebulizator, aby móc w miarę rozrabiać. U Madzi - jak na razie - skończyło się na kaszelku, katarku i wypiekach nie wiadomo dokładnie po czym.

Patrząc na Madzię i Kubę, to niby chorzy i nie mający siły... Jednakże jak na chore dzieci, to rozrabiają gorzej niż przed chorbą ...


poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Niedziela., 4 kwietnia 2010 - Wielkanoc i urodziny Agatki

W tym roku tak niefortunnie wyszło, że urodziny 15-te Agaci wypadały dokładnie w Wielki Piątek, czyli dzień prac domowych, a nie świętowania. W związku z tym prezent dostała w sumie tydzień wcześniej, a tort został zaplanowany na niedzielę wielkanocną.

Kubuś zniósł jakoś świąteczne śniadanie, chociaż tak jak ja i Agacia nie mógł znaleźć na stole Wielkanocnym nic ciekawego do zjedzenia. Są to straszne święta dla kogoś, kto nie jada prawie jajek, białej kiełbasy czy żurka... Owszem dla nas przygotowałam ogórkową, ale innych części nie udało się jakoś zamienić. Dobrze, że były jajka faszerowane i sałatka, chociaż Kubuś i tak ograniczył się do kanapki z żółtym serem i kiełbaską drobiową. Tym bardziej, że cały czas czekał na tort, którego masę kremową dzień wcześniej z Madzią z zapałem wyjadał... W końcu się jego doczekał.

Po śniadaniu poszliśmy na spacer w poszukiwaniu byłego dworca kolejowego w Mścięcinie. Oczywiście Kubusia rowerek trzeba było czasami nieść, bo on nie miał "siły" na nim jechać - a mu mówiliśmy, że branie rowerka na tą wycieczkę nie jest najlepszym pomysłem. Do tego jeszcze z nami były dwa misie TVN: Fredzio i Miecia, które trzeba było dźwigać. Miecię Madzia jeszcze dzielnie niosła, jak już przestała prowadzić Minusa na smyczy (skończyło się to, kiedy ją ostro pociągnął; ale na szczęście nic się nie stało, poza wytarzaniem w zeszłorocznych liściach). Fredzio natomiast cały czas był niesiony przez wszystkich poza Kubusiem...

Z dworca niestety nie zostało prawie nic....

Sobota, 27 marca 2010 - 3 urodziny Madzi


Madzi 3-cie urodziny. Minięcie tego wieku, w sumie na codzień nic nie zmieniło, ale mimo wszystko to bardzo ważne wydarzenie, gdyż w tym wieku zaczyna się kształtować pamięć długa... Madzia z wielką ekscytacją przeżyła ten dzień. Tyle gości, odświętnie ubrana itp. itd... Nie wspominając o prezentach, które równie były ważne.

Tort bardzo Madzi się podobał (choć była to próba zastosowania lukrów do wałkowania), ale przedstawiał - przynajmniej w założeniu - łączkę, na której pasą się różne zwierzątka. W każdym razie Madzia była strasznie przejęta całą sytuacją i wszystko się jej strasznie podobało.




Poniedziałek, 22 marca 2010 roku - Przegląd u Nefrologów

Od 1 do 22 marca w sumie nic się nie działo, poza tym, że Kubuś przeszedł zapalenie ucha, które wiązało się z wizytą u laryngologa (jeszcze u takiego lekarza nie był wcześniej). Trochę przestraszył się strzykawki, którą ucho miało być myte, ale potem bez żadnych problemów zniósł tą ceremonię.

W poniedziałek, 22 marca, zgłosiliśmy się do Poradni Nefrologicznej, zgodnie z planem. Ponieważ w sumie nic Kubusiowi w tej chwili nie jest, a większość dopiero można wykryć w badaniach, więc na razie zostały zlecone badania i mamy pojawić się ponownie za miesiąc. I na tym skończył się ten przegląd jak na razie.


Poniedziałek, 22 marca 2010 roku - Przegląd u Nefrologów

Od 1 do 22 marca w sumie nic się nie działo, poza tym, że Kubuś przeszedł zapalenie ucha, które wiązało się z wizytą u laryngologa (jeszcze u takiego lekarza nie był wcześniej). Trochę przestraszył się strzykawki, którą ucho miało być myte, ale potem bez żadnych problemów zniósł tą ceremonię.

W poniedziałek, 22 marca, zgłosiliśmy się do Poradni Nefrologicznej, zgodnie z planem. Ponieważ w sumie nic Kubusiowi w tej chwili nie jest, a większość dopiero można wykryć w badaniach, więc na razie zostały zlecone badania i mamy pojawić się ponownie za miesiąc. I na tym skończył się ten przegląd jak na razie.